Autor Witryny/Website by: Leszek Zdrach, Autor fotografii/Photographs by: Leszek Zdrach, Kontakt/Contact: leszekzdrach@gmail.com
Rodzinna Turystyka Aktywna
e-przewodnik turystyczny
Leszek Zdrach foto-blog
Zamek Kliczków
Legenda Zamku Kliczków
Zamek w Kliczkowie był przed wiekami sceną historii o zdradzie i niewiernej kobiecie. Jak to zwykle bywa, cięższe konsekwencje poniósł mężczyzna, który do dziś podobno straszy na kliczkowskim zamku. Jak mówią legendy, leżący w gminie Osiecznica zamek Kliczków, otrzymał obecną nazwę dopiero wówczas, gdy nad Kwisą stanął kamienny gród. Kasztel strzegł jedynego wówczas brodu na odcinku dolnego biegu rzeki i zamykał puszczańską drogę z Łużyc, do kraju polańskiego księcia Mieszka. W czasach, gdy zamek był jeszcze drewniany, odegrał ważną rolę zatrzymując grafa Gerona z Marchii Wschodniej, który próbował złupić kraj Polan. Jego pochód zatrzymało wtedy drewniane dworzyszcze, wzniesione na rozkaz księcia Mieszka, i zasieki ze ściętych drzew. Sto lat później tę samą drogę ataku wybrał sobie cesarz niemiecki Henryk V, który chciał w 1106 roku pokonać Bolesława Krzywoustego. Tędy szedł na słynną bitwę na Psim Polu, a jednym z mało znanych skutków bitwy było właśnie postawienie, decyzją Krzywoustego, kamiennego kasztelu w Kliczkowie, aby zamek mógł lepiej służyć obronie drogi z Łużyc. „Masz nim jak kluczem zamknąć drogę każdemu, kto od zachodu do naszego kraju zechce się wedrzeć” – miał powiedzieć Bolesław rycerzowi Tomirowi, gdy nadawał mu zamek i pobliskie ziemie. Jak głosi legenda nakazał też Tomirowi założyć rodzinę i do tego znalazł żonę, córkę jednego z rycerzy kaliskiego księcia, kobietę z rodu Topolczan. Piękna wdówka okazała się zdecydowanie gorszym pomysłem niż budowa kamiennego grodu. Przynajmniej dla Tomira, bo pewien czeski rycerz miał prawo być odmiennego zdania. Po dwóch latach małżeństwa Tomir musiał jechać z Krzywoustym na północ, aby utemperować Pomorzan. Zamkiem Klucz, bo tak nazywano wtedy Kliczków, miał zajmować się pod nieobecność Tomira, Bogdar. Czech, setnik z wojsk Krzywoustego. Wesołej wdówce młodszy od męża setnik przypadł do gustu. Gładki, uzdolniony wokalnie, a do tego i zagrać na lutni potrafił. Był też młodszy od Tomira, co miał udowadniać żonie rycerza m.in. w łożnicy. Kto kogo uwiódł trudno dziś rozsądzać, ale do zdrady doszło. Problem w tym, że kochankowie nie poszaleli zbyt długo. Na ich pożycie wpływ miało kolejne zwycięstwo Krzywoustego, który pokonał Pomorzan i postanowił wrócić zwalniając Tomira ze służby do domu. Bogdar nie był tym specjalnie zadowolony, bo już zadomowił się w zamku i w łóżku Tomira. Zakochany w cudzej żonie Czech postanowił urządzić na wracającego z wojny rycerza zasadzkę. Kochanka nie oponowała, co może być dowodem urody, ewentualnie erotycznych talentów Bogdara. Tomir dojechał do rzeki Szprotawy, gdzie został napadnięty. Związanego i pobitego zawieziono do zamku. Sprytny Czech do Krzywoustego wysłał nie tylko wiadomość o napadniętym przez zbójów Tomirze, ale jego pokrwawione odzienie, a sam został panem zamku. Ba, przekonał biskupa wrocławskiego, że żona Tomira ponownie została wdową, dzięki czemu jest do wzięcia. I poślubił dwukrotną wdowę, a weselisko podobno trwało cały tydzień. Trudno przypuszczać, aby zamknięty w lochach Tomir nie słyszał tego wesela. Jemu akurat wesoło nie było. Zamiast jednak rozpaczać i załamywać się, myślał o ucieczce i zemście. Nie miał łatwo, bo lochy Kliczkowa do przyjemnych nie należały, a można się domyślać, że i służba korzystała z możliwości upokorzenia niedawnego pana. Wytrzymał dziesięć lat. Wtedy to do zamku przyjechał chorowity garbus Prosław, brat Bogdara. Gdy czeski rycerz wyjeżdżał, Prosław go zastępował. Oprócz lichego zdrowia Prosław posiadał też w sobie ogromne pokłady chciwości, które postanowił wykorzystać Tomir. Obiecał Prosławowi skarb zakopany w lesie. Aby skarb wydobyć z ziemi, trzeba było Tomira wydobyć z lochu, co pod nieobecność Bogdara stawało się proste. Garbaty chciwiec zamiast skarbu dostał łopatą w łeb. Kiedy Bogdar wrócił do zamku, został ujęty i zamurowany w lochu wraz ze swoją kochanką, czyli byłą żoną Tomira, której imię gdzieś zaginęło na przestrzeni wieków. Tomir zrezygnował z planu zagłodzenia niewiernych, choć na początku karmił ich co trzy dni i z przyjemnością patrzył na głodowe męki. Potem dał sobie spokój z głodzeniem więźniów. Być może nawet dziesięć lat wcześniej para nawet cieszyłaby się z długich chwil odosobnienia, ale lata minęły, a małżeństwo zużywa. Już mniej wesoła wdowa zajęła się zrzędzeniem. Utyskiwaniem, marudzeniem i narzekaniem. Zużyte nieco wdzięki nie były w stanie przekonać Tomira do wypuszczenia jej z lochu, więc całą frustrację wyładowywała na Czechu. Musiało to być dla Bogdara bardzo uciążliwe, bo po dwóch latach sam postanowił się zagłodzić. Odniósł sukces. Wtedy Tomir zlitował się nad trzykrotną już wdową i odesłał ją do jednego z klasztorów żeńskich w Saksonii, by zajęła się pokutą. Turyści i mieszkańcy funkcjonującego dziś w zamku Kliczków hotelu podobno czasem słyszą gdzieś czeską mowę dobiegającą zza murów. Nie są to jęki zakochanych. Podobno jeden z turystów przybyłych z Czech przetłumaczył krzyki straszącego w zamku ducha Bogdara. Czeski rycerz miał błagać swoją małżonkę, aby przestała zrzędzić.
Historia Zamku w Kliczkowie
Większość źródeł historycznych podaje rok 1297 jako czas powstania zamku w Kliczkowie. Zamek stanowił jedną z kilku warowni granicznych wybudowanych przez księcia Bolka I Surowego na południowo-zachodniej granicy Księstwa Świdnicko-Jaworskiego mających za zadanie obronę księstwa przed najazdem czeskim. Został zbudowany na wysokiej skarpie Kwisy otoczonej mokradłami prawdopodobnie jako budowla murowo-drewniana. Po upadku niezależności Księstwa Świdnicko-Jaworskiego w latach 90-tych XIV wieku zamek stracił swoje znaczenie obronne przekształcając się w założenie zamkowo-folwarczne zarządzane przez kolejnych lenników króla czeskiego. Pierwszym rodem na trwale związanym z kliczkowskim zamkiem była rodzina Rechenbergów władająca posiadłościami przez prawie 300 lat. Mikołaj von Rechenberg uważany jest za założyciela kliczkowskiej linii rodu. Jednymi z najbardziej znanych przedstawicieli rodziny Rechenbergów byli Kacprowie – Średni i Młodszy (przydomki nadano aby odróżnić historycznie ojca i syna). Kacper Średni prawdopodobnie zapoczątkował przebudowę zamku na renesansowy dwór oraz ufundował wspaniały ołtarz w kościele p.w. Trzech Króli w Kliczkowie. Jego syn Kacper Młodszy pełnił godność szambelana i radcy cesarskiego z tytułem barona. W tym czasie Kliczków otrzymał prawa miejskie i targowe. O pozycji właściciela Kliczkowa może świadczyć fakt wizyty króla czeskiego Macieja w 1611 r. na dworze Rechenbergów. Można przypuszczać, że już w tym okresie zakończono prace przy częściowej przebudowie renesansowego dworu o czym świadczy opis zamku z połowy XVII w. znaleziony w aktach państwowego archiwum we Wrocławiu. Po okresie zniszczeń wojny trzydziestoletniej i szeregu sporów spadkowych, majątek wraz zamkiem przeszedł na dwa pokolenia w ręce rodziny von Schellendorf do roku 1703. Następnie posiadłość odziedziczył baron Hans Wolfgang Wenzel von Frankenberg, gubernator i wicekanclerz na dworze cesarza Leopolda. Za jego panowania zamek, a szczególnie jego otoczenie uległo zmianom – wprowadzono aleje lipowe, fontanny oraz ścieżki spacerowe. W okresie zarządzania majątkiem przez synów barona – Filipa a później Maksymiliana w zamku gościło wielu znamienitych gości świeckich i kościelnych.
W 1747 r. dobra kliczkowskie sprzedano rodzinie von Promnitz - właścicielom olbrzymich majątków w Pszczynie, Żarach, Borowej i Nowogrodźcu. Po dwudziestu latach ciągłych zmian dziedziców Kliczkowa posiadłość przejął Jan Christian hrabia zu Solms-Baruth, który ożenił się z owdowiałą hrabiną Promnitz a następnie jego syn Jan Henryk Fryderyk hrabia zu Solms i Tecklenburg. W tym okresie okolice zostały zniszczone przez kwaterujące w rejonie wojska napoleońskie. W pierwszej połowie XIX w. ma miejsce udokumentowana przebudowa renesansowego dworu w Kliczkowie. Zmienił się charakter i wystrój wielu sal zamkowych, dobudowano neogotycka wieżę (wieża Jenny), a funkcje folwarczne przeniesiono do zabudowań poza zamkiem. Od marca 1877 r. na mocy testamentu właścicielem dóbr został Fryderyk Herman Jan Jerzy hrabia zu Solms-Baruth (od 1906 r. posiadający tytuł książęcy). Przez ponad czterdzieści lat sprawował władzę nad posiadłością. Należał on do najwyższych dostojników cesarskich piastując urzędy szambelana dworu, podkomorzego i nadłowczego. Na jego zaproszenie czterokrotnie bywał w Kliczkowie cesarz Wilhelm II oraz kilkakrotnie następca tronu. Fryderyk w 1881 r. zlecił dwóm znanym berlińskim architektom, Henrykowi Kayserowi i Karolowi von Grossheimowi przebudowę rezydencji. Całkowita przebudowa zamku trwała trzy lata i kompletnie zmieniła oblicze dworu. Otoczenie rezydencji zaprojektował znany w Europie specjalista kompozycji ogrodowych Edward Petzold.
W 1920 r. po śmierci księcia posiadłość odziedziczył jego najstarszy syn. W okresie II wojny światowej po zamachu na Hitlera zamek skonfiskowano, a członków rodziny aresztowano. Choć obiekt nie został zniszczony w czasie bezpośrednich działań wojennych to jeszcze w 1945 r. został całkowicie rozgrabiony przez wojska sowieckie oraz szabrowników. Przez następne 25 lat obiektem zarządzało m.in. Nadleśnictwo Bolesławiec oraz Wojsko Polskie. Śladami po tych zarządcach są zachowane hasła na ścianach. W momencie objęcia użytkowania zamku przez Politechnikę Wrocławską na początku lat 70-tych, obiekt był prawie całkowicie zniszczony. Podjęto wówczas pierwsze częściowe próby remontu pojedynczych skrzydeł zamku. W latach 90-tych zamek od gminy Osiecznica nabyła firma Integer S.A. specjalizująca się w konserwacji zabytków. Obiekt zabezpieczono, a w 1999 roku zapadła decyzja o odbudowie i adaptacji obiektu na cele konferencyjno-wypoczynkowe. Powołano pracownię, w której powstał kompleksowy projekt rewaloryzacji. Pracami kierowały Alina Zamorska i Ewa Hawrylak. Do zespołu aranżacji wnętrz dołączyła arch. Anna Morasiewicz. Park zaprojektowała Anna Ornatek. W marcu 2000 r. podjęto prace budowlano-konserwatorskie. Prace zrealizowano kompleksowo do listopada 2001, co należy uznać za czas niezwykle krótki dla działań budowlano-konserwatorskich o tak szerokim zakresie.
Tekst na podstawie materiałów nadesłanych przez zamek Kliczków